Gość z Nowego Yorku w ILO
Antropologia, psychologia, socjologia, stosunki międzynarodowe, Anglia, Afganistan, Aruba, Austria, Bangladesz, Bośnia i Hercegowina, Chorwacja, Cypr, Czechy, Czarnogóra, Francja, Grecja, Holandia, Indie, Islandia, Kanada, Luksemburg, Meksyk, Niemcy, Serbia, Słowacja, Stany Zjednoczone, Szwajcaria, Turcja, Węgry, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Zjednoczone Królestwo, Polska, Wadowice i ........ ILO Wadowice.
Trudno uwierzyć, że wszystkie te słowa łączy jedna osoba Nikkie Christine Czolowski, która 21 czerwca 2017 roku odwiedziła naszą szkołę i poprowadziła trzy lekcje. Z naszym gościem spotkali sie uczniowie klas: Ib, Ic, Ie, IId, IIe.
Trudne, zmuszające do myślenia pytania, które padły w czasie lekcji oraz nietypowy sposób prowadzenia z pewnością skłaniają do refleksji. Kilku uczestników tych niezwykłych spotkań z naszym gościem zechciało sie z nami podzielić. Zachęcamy do lektury i obejrzenia zdjęć.
mgr Katarzyna Ficek i mgr Barbara Hydzik
Angielski od innej strony
Na ostatniej lekcji języka angielskiego w tym roku szkolnym mieliśmy przyjemność poznać wyjątkową osobę - Nikki Christine z Nowego Yorku. Wchodząc do klasy nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Myśleliśmy, że nasz gość opowie nam coś o swoich podróżach i życiu w Stanach Zjednoczonych. Zamiast tego wprowadziła nas w świat psychologii. Udowodnila nam, że człowiek będący pod czyjąś kontrolą nie może być szczęśliwy. Dzięki temu było to dla nas bardzo ciekawe doświadczenie.
Gabriela Zawiła, Izabela Góral, Natalia Bryndza Ic
Z samego ranka w szkole Amerykanka – czyli język angielski inaczej
21 czerwca br. mieliśmy okazję uczestniczyć w lekcji języka angielskiego prowadzonej przez native speakera – Amerykankę Nikki. Wiedzieliśmy, że będzie to coś nowego, „innego”, ale chyba mało kto spodziewał się, że zakosztujemy przy okazji odrobiny filozofii, zastanowimy się nad podejściem do życia… Nieświadomi co nas czeka usiedliśmy w kółku i wtedy się zaczęło…
Od początku na tablicy widniały dane, pod jakimi możemy znaleźć Nikki na facebooku. Nikt jednak nie skorzystał z szansy, by zanotować tę informację, wykorzystać okazję. Choć Amerykanka powtórzyła to samo zdanie (stwierdzenie, że na pewno mamy telefony komórkowe, kartki oraz długopisy) kilka razy, szczerze mówiąc, nie było mi łatwo jej zrozumieć. Dopiero po kilku minutach zdołałem się przyzwyczaić do jej akcentu. Gdy Nikki zmazała obecne na tablicy dane, zaczęła podchodzić do kolejnych osób i nakazywać większości z nich, by wystąpiły na środek. Z początku była stanowcza, jednak przy kolejnych uczniach wystarczało proste polecenie, by ci bez wahania wstawali z miejsc. Aprobatę Amerykanki zyskiwał natomiast opór oraz zadawane przez uczniów pytanie: „dlaczego?”.
Inaczej było siedzieć w kole i obserwować, a inaczej wyjść na środek i znaleźć się pod tablicą, w centrum wydarzeń. Padło pytanie, co robimy, gdy jesteśmy zdenerwowani; Amerykanka założyła także, że nasi rodzice, wychowani w czasach komunizmu, podchodzą do nas z surowością, nieustannie nas kontrolując. Była i konkluzja, że bunt oraz przeciwstawienie się kontroli i decydowaniu innych za nas są zdrowym podejściem. Filozofia ustąpiła jednak chaosowi, gdy Nikki dołączyła do uczniów w kole, a kolega, który również znalazł się na środku, odmówił współpracy. Amerykanka wyznaczyła mi rolę nauczyciela, wskutek czego stałem przed grupą sam, kompletnie nie wiedząc co robić. Po niespecjalnie udanych próbach nawiązania kontaktu z Nikki oraz uaktywnienia innych osób dołączyłem do pozostałych, siedzących w kole. Co o tym wszystkim myślę?
Łatwo było zgadzać się ze słowami Amerykanki, które odebrałem jako wezwanie do rezygnacji z bezkrytycznego poddawania się innym, do buntu i bycia wolnym od kontroli z ich strony. Jednak po przemyśleniu tego, o czym mówiła Nikki, uznałem jej słowa za manipulację. Uważam, że nie należy sugerować się grupą rówieśniczą ani nawet rodzicami, ale mieć swoje zdanie i decydować samemu, jednak nie buntować się przeciw wszystkiemu i wszystkim! Gdyby człowiek robił tylko to, co dla niego wygodne i odmawiał zawsze, gdy nie chce podjąć jakiegoś działania, byłby pusty, chaotyczny i pozbawiony życia. Ktoś powie, że szkoła kontroluje uczniów – tak być musi, jeśli ma ona funkcjonować poprawnie. Ale słuchanie nauczycieli i obowiązkowość nie muszą oznaczać bezmyślnego poddania się systemowi. Wymaganie od siebie, poważne podejście do własnego rozwoju i inicjatywa pozwalają człowiekowi wznieść się na wyższy poziom i spełniać się. Czy bunt i sugerowanie się tylko swoimi kaprysami naprawdę są drogą do zdrowia? Sądzę, że należy postępować w zgodzie z sobą, ale nie buntować się dla zasady, lecz wtedy, gdy naprawdę ma to sens.
W filozofii ukazywanej nam przez Nikki są jednak rzeczy, z którymi zdecydowanie się zgodzę. Mówiła ona mianowicie, że warto aktywnie uczestniczyć w tym, co dzieje się wokół; nie ograniczać się do roli obserwatora, ale wykorzystywać okazje i próbować nowych rzeczy. W końcu to dzięki wyjściu pod tablicę naprawdę zaangażowałem się w zajęcia i doświadczyłem czegoś nowego, a przy tym sprawdziłem się w porozumiewaniu się po angielsku z osobą, która nie mówiła po polsku. To cenne doświadczenie z pewnością zaprocentuje. Choć sposób prowadzenia zajęć i poglądy Nikki nie do końca mnie przekonują, cieszę się, że miałem okazję wziąć udział w tej lekcji.
Dawid Radwan 1b
Nowe oblicze angielskiego
W ostatnią środę roku szkolnego odbyła się nietypowa lekcja angielskiego. Przyjechała na nią amerykanka, która poprowadziła te oto lekcje m. in. z klasami Ib i Ic. Obecni na tej lekcji byli również nauczyciele angielskiego tychże klas.
Lekcja z początku wydawała się trochę męcząca i chciało się już wyjść co mogło byś skutkiem nieumiejętności skupienia się nad tym co mówiła do nas kobieta goszcząca u nas. Z czasem jednak pobyt tam zaczął stawać się przyjemny i miły, gdyż trochę się pośmialiśmy i pobawiliśmy się w grę po angielsku rozwijającą zapamiętywanie.
Czas tej lekcji został w moim przekonaniu owocnie i miło spędzony. Na pewno nie był to czas zmarnowany.
Marcin Skowron 1b
Na bycie szczęśliwym triki - a recipe by Nicki
Na początku wydawało mi się,że spotkanie z Nicki będzie wyglądało tak jak to zazwyczaj wygląda: usiądziemy, zadamy pytania ,a Nicki opowie nam parę historii ze swojego życia. W rzeczywistości już od początku wyglądało to inaczej. Usiedliśmy na krzesłach,a kilka osób na ławkach. Nicki stwierdziła wtedy, że ławki będą dla nas wygodniejsze i "przemeblowaliśmy" salę tak żebyśmy wszyscy siedzieli w dużym kwadracie składającym się z ławek. O nic nie musieliśmy pytać kobiety.Raczej to ona pytała każdego z nas o nasze samopoczucie,problemy,czy nie czujemy się głodni. Potem poprosiła nas,żebyśmy wyrazili swoją radość i razem z nią skakali. Nie wszystkim się to spodobało.
Polacy często mają to do siebie ,że są bardzo zestresowani ,spięci,boją się zrobić coś ze względu na opinie innych. Nicki pokazała nam,że warto cieszyć się chwilą i nie przejmować się zbytnio problemami.Na końcu podsumowała to zdaniem ,które każdy z nas powinien zapamiętać i go przestrzegać: "Do whatever makes You happy".
Weronika Filuś 1e
Środa, dzień jak co dzień, zadzwonił dzwonek i nasza grupa językowa udała się do klasy z uśmiechami na twarzach. Angielski, lekcja, która oddala od nas stres i zostawia go za drzwiami, bo nerwy tu nie mają szans w starciu z ciepłym podejściem pani Hydzik. Prócz naszej nauczycielki przywitała nas od progu miła pani. Jak się później okazało, przyszła na naszą lekcję z wielką ideą przekazania nam ważnej umiejętności, jaką jest praktyka języka angielskiego z czystej krwi Amerykanką. Wszystko, czego uczyliśmy się na lekcjach mogliśmy teraz wykorzystać w rozmowie z panią Nikki. Każdy z nas miał swoje przysłowiowe pięć minut. Przedstawiliśmy nasze obawy dotyczące stresu związanego z nauką. Lekcja była tak ciekawa i oryginalna, bo w końcu nie na co dzień ma się gościa z samego Nowego Yorku. Wspólnie rozmawialiśmy z naszym gościem, żartowaliśmy, a co najważniejsze poprzez zabawę uczyliśmy się swobody w rozmowie, która jest bardzo ważna.
Aleksandra Michałek 2e